Zbygniew Martynowski – Powojenne lata w Lądku Zdroju (cz. 2)
Zostałem do niej wytypowany m. in. za wskazówką ówczesnego wicestarosty bystrzyckiego, W.Dziewulskiego, znającego mnie od strony mych zainteresowań. Z kolei ja, wiedząc to samo o bracie swoim Włodzisławie -za zgodą przewodniczącego komisji – jego wciągnąłem jako znającego teren wschodnich Łużyc Górnych (Bogatynia- Rychnów, Świeradów-Lwiniec, Mirsk, Lubań). Penetrował on „swój” teren jako lekarz zwierząt, ale skrzętnie notował spostrzeżenia krajoznawczo-nazewnicze. Jeszcze przed wojną wciągnąłem go do tej pracy, gdy przygotowywałem u profesora Kazimierza Nitscha pracę magisterską, opartą na gwarze i nazewnictwie samborskich…