Nagrobki w Trzebieszowicach
Dziś, prawie wszyscy członkowie Lądeckiego Towarzystwa Historyczno-Eksploracyjnego (nieobecni usprawiedliwieni) udali się do Trzebieszowic. Mieszkający tam Grzegorz Kopeć wskazał nam miejsce, w którym po wojnie zostały zwiezione i zrzucone nagrobki z jednego z okolicznych cmentarzy. Najbardziej prawdopodobny na obecną chwilę jest cmentarz parafialny właśnie z Trzebieszowic. Prawdopodobnie płyty nagrobne wywiezione zostały z cmentarza w ramach porządkowania i przygotowywania miejsca pod polskie pochówki. Zaskakujące jest jednak to, że w Trzebieszowicach znajduje się mini lapidarium, co oznacza, że nie wszystkie nagrobki zostały usunięte. Jaki był klucz doboru, które wywieźć, a które zostawić? Być może zostawiono te, którymi miał się kto opiekować?
Po przedarciu się przez gąszcz zarośli i drzewek, w głębokim jarze, leżą pojedyncze nagrobki. Niektóre są całe, ale zdecydowana większość to tylko większe lub mniejsze fragmenty. Na chwilę obecną udało nam się znaleźć tylko dwa całe. Nagrobek Franza Wolfa, chłopa dożywotnika (Bauerauszüglera), zmarłego w wieku 88 lat oraz nauczyciela Paula Rauera, zmarłego w wieku 63 lat.
Na jednym z nagrobków znajdowała się tabliczka wskazująca jaki jego wykonawcę Maxa Glattera zamieszkałego w Lądku-Zdroju przy ul. Kłodzkiej 46.
Z dużą dozą pewności pod warstwą darni, gałęzi i liści takich nagrobków leży więcej. Trudno teraz oszacować ile.
[supsystic-gallery id=18 position=center]